Kim jest detektyw i czym się zajmuje?
Myśląc o detektywie, większość z nas wyobraża sobie tajemniczego jegomościa w prochowcu, z lupą w kieszeni i fajką w ustach. Być może ten wyobrażony człowiek siedzi sobie wygodnie w fotelu i, niczym Sherlock Holmes, rozwiązuje zagadki z pomocą dedukcji i logiki; a być może wręcz przeciwnie, czyha przyczajony w stercie liści, z lornetką, oczekując aż obserwowanemu przez niego celowi omsknie się noga. Wystarczy jeden drobny błąd, jedno potknięcie, jedna nieostrożność i…
Tak: oba te obrazy są mocno ugruntowane w pop-kulturze, a co istotniejsze – oba przedstawiają różne aspekty pracy detektywa. Oczywiście aspekty te są prezentowane w uproszczony sposób. A jak wygląda rzeczywistość bez uproszczeń? Kim są detektywi, jak detektywem zostać, czy detektyw to policjant, a policjant jest detektywem? I co z tym wszystkim wspólnego mają… duchy?
Co to znaczy „detektyw”?
Pojęcie detektywa jest różnie definiowane w Polsce i na świecie. W naszym kraju przyjęło się uważać, że detektyw to wyłącznie prywatny śledczy – cywil, który za opłatą świadczy nietypowe usługi. Pogląd ten wspierany jest prawodawstwem od najdawniejszych czasów, gdyż na Polskich ziemiach nigdy nie istniała państwowa posada, która byłaby nazywana detektywem. Najbliższy, ze względu na pełnione funkcje, był urząd sędziego śledczego w czasach międzywojennych. Jego zadaniem było prowadzenie śledztwa, a po zebraniu dowodów przedstawienie ich prokuratorowi, który decydował o ewentualnym postawieniu zarzutów. Co ważne, jako że sędzia śledczy był… sędzią, miał on bardzo dużą dozę niezależności i swobody od innych organów państwa.
Poza Polską sytuacja wygląda inaczej, gdyż „detektyw” bywa często tytułem, stanowiskiem lub stopniem w policji. Czasem jest to tytuł, jaki przysługuje wszystkim służącym w pionie dochodzeniowo-śledczym; czasem, aby móc tytułować się detektywem należy zdać specjalny test, a jeszcze gdzie indziej wymaga to długiego szkolenia w akademii policyjnej i wielu lat praktyki pod okiem doświadczonych kolegów.
W języku angielskim słowo „detektyw” należne jest również kilku innym profesjom. Przykładowo „shop detective” to tyle, co ochroniarz w sklepie (czasem udający zwykłego klienta), zaś „hotel detective” to osoba odpowiadająca za bezpieczeństwo i prowadząca dochodzenia w drobnych sprawach związanych z życiem hotelu.
Co ciekawe, prywatny detektyw znacznie częściej określany jest jako „private investigator”, czyli „prywatny śledczy”.
Zarówno na rynku amerykańskim, jak i w Polsce, istnieje także sporo zawodów, których zadania zahaczają trochę o te, które powszechnie uznawane są za „detektywistyczne”. Robotę detektywistyczną mogą więc wykonywać windykatorzy, komornicy, specjaliści od odszkodowań lub wyłudzeń, inspektorzy ochrony środowiska czy fundacje zajmujące się poszukiwaniem zaginionych osób.
W dalszej części tekstu skupimy się jednak na opisaniu tego „właściwego” detektywa .
Historia
Jeśli wierzyć książkom historycznym, pierwszym założycielem pierwszej prywatnej agencji detektywistycznej we Francji, a przy okazji i na świecie, był Eugène François Vidocq. Wyjątkowo barwna postać, kryminalista, policyjny informator, założyciel pierwszej na świecie policji kryminalnej, uznawany za ojca kryminalistyki, a później pierwszy profesjonalny prywatny detektyw.
Nie był jednak, z całą pewnością, pierwszym detektywem w ogóle. Poprzedzali go choćby tzw. thief-takers, czyli prywatne osoby specjalizujące się w rozwiązywaniu drobnych spraw kryminalnych, zazwyczaj niewielkich kradzieży, których usługi były szczególnie popularne w Anglii już w XVII wieku.
Ale nawet oni nie byli pierwszymi detektywami. Nie byli to także członkowie inkwizycji, którzy – wbrew mitom i czarnemu PR-owi – w znaczący sposób rozwinęli techniki dochodzeniowo-śledcze. Nie byli to również specjalni wysłannicy królów, którzy mieli rozwiązać jakąś konkretną zagadkę. Nie był to nawet święty Paweł, który – wedle niektórych – był opisany w Biblii jako detektyw.
Kim więc był pierwszy śledczy? Tego nie wiemy, i prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy; pierwszym detektywem był bowiem ten człowiek, który na podstawie zebranych informacji zdołał wywnioskować z nich to, co na pierwszy rzut oka oczywiste nie było.
Polskie prawo
Od 2001 roku wykonywanie w Polsce usług detektywistycznych jest regulowane prawnie Ustawą o usługach detektywistycznych. Ustawa ta była kilkanaście razy zmieniana, jednak jej główne założenia pozostają niezmienne. A te są dla prywatnych detektywów… bezlitosne.
Detektyw bowiem, zgodnie z ustawą, nie ma praktycznie żadnego dodatkowego uprawnienia ponad te, które przysługują innym ludziom. Zgodnie z przepisami może on więc:
- przetwarzać dane osobowe osób zebrane podczas prowadzenia sprawy bez ich zgody;
- „uzyskiwać informacje od osób fizycznych, przedsiębiorców, instytucji, a także organów administracji rządowej lub samorządowej”.
Na tym właściwie uprawnienia detektywa się kończą, przy czym warto zauważyć, że osoby prywatne bez licencji detektywa również mogą uzyskiwać dowolne informacje od każdego. Z drugiej strony prawo nie pozwala detektywom na korzystanie z żadnych środków, z jakich nie mogą korzystać osoby prywatne – teoretycznie więc zakładanie podsłuchów jest tak samo nielegalne dla detektywa jak i dla zwykłego człowieka.
Poza tym ustawa nakłada na detektywów wiele obowiązków. Muszą oni postępować zgodnie z zasadami etyki; nie mogą korzystać z metod i środków technicznych zastrzeżonych dla służb; umowy z klientami muszą być spisywane; detektyw po zakończeniu sprawy musi sporządzić raport dla klienta; detektyw musi nosić przy sobie licencję i okazywać ją na żądanie każdemu, z kim prowadzi jakiekolwiek czynności.
Podszywanie się
Czy więc zdobywanie licencji detektywistycznej (jak się to robi, opisujemy nieco niżej) w ogóle ma sens? Skoro nie daje ona żadnych nowych uprawnień, a tylko obowiązki, to może zignorować ten wymóg? Niestety, ustawodawca przewidział chyba, że taka może być reakcja wielu potencjalnych śledczych, i dodał do ustawy przepis karny:
Kto wykonuje działalność w zakresie usług detektywistycznych bez wymaganego wpisu do rejestru, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze pozbawienia wolności do lat 2.
Wynika z tego jasno, że podszywanie się pod detektywa jest przestępstwem.
Z drugiej jednak strony wyłania się inna, interesująca sprawa: czy przestępstwo popełnia również ktoś, kto podaje się za detektywa, jednak tylko np. w celu osiągnięcia jakiegoś rodzaju satysfakcji (różne są fetysze…)?
Okazuje się, że chyba nie. Przytoczony wyżej przepis zakazuje wykonywać działalność w zakresie usług detektywistycznych, które z kolei są zdefiniowane na samym początku ustawy jako:
[…] czynności polegające na uzyskiwaniu, przetwarzaniu i przekazywaniu informacji o osobach, przedmiotach i zdarzeniach, realizowane na podstawie umowy zawartej ze zleceniodawcą […]
Jeśli więc ktoś podaje się za detektywa, jednak nie robi tego w związku z umową zawartą z klientem, prawa raczej (można się zastanowić, czy nie będzie to wykroczenie z art. 61 Kodeksu Wykroczeń – przywłaszczenie tytułu) nie łamie.
Jak zostać detektywem?
Od stosunkowo niedawna prywatnym śledczym zostać jest dużo prościej, gdyż odpadł wymóg zdawania egzaminu państwowego. Licencję detektywistyczną obecnie może otrzymać osoba posiadająca obywatelstwo Polskie, która ukończyła 21 lat, ma co najmniej średnie wykształcenie, a ponadto nie toczy się wobec niej postępowanie karne, nie była prawomocnie skazana ani dyscyplinarnie wyrzucona ze służb mundurowych. Kandydat na detektywa musi również wykazać odpowiednią zdolność psychiczną do tej pracy, co potwierdza orzeczenie lekarskie, nienaganną opinię potwierdzoną przez komendanta powiatowego policji i odbył szkolenie w zakresie zagadnień ochrony danych osobowych, ochrony informacji niejawnych, przepisów regulujących prawa i obowiązki detektywa oraz zasad wykonywania działalności gospodarczej w zakresie usług detektywistycznych.
Po spełnieniu wszystkich tych wymogów licencję wydaje Komendant Wojewódzki Policji; wraz z licencją, świeżo upieczony detektyw trafia również do rejestru detektywów prowadzonego przez MSWiA. Z danych prezentowanych przez resort wynika, że w kolejnych latach wydano następującą liczbę licencji detektywistycznych:
- 2012 – 49
- 2013 – 43
- 2014 – 656
- 2015 – 532
- 2016 – 433
Jak na dłoni widać moment, w którym zawód został zderegulowany. My ze swojej strony możemy tylko doradzić, by poszukując detektywa wybrać kogoś sprawdzonego i doświadczonego, tak jak współpracujący z nami detektyw Jakub Zyna.
Czym zajmuje się detektyw… tak naprawdę?
Łapanie przestępców, rozwiązywanie zagadek kryminalnych z przeszłości i tropienie zabójstw to, niestety, absolutny margines spraw, jakimi zajmują się w Polsce prywatni detektywi. Lwią częścią spraw są te związane z niewiernością małżeńską: jedno z małżonków zatrudnia specjalistę by odkrył, czy druga połówka pozostaje wierna.
Inny rodzaj spraw podejmowanych przez detektywów to odkrywanie oszustw ubezpieczeniowych. Śledczy zatrudniani są najczęściej przez duże firmy ubezpieczeniowe i mają dowieść, że w danym przypadku wypadek był sfingowany i obliczony na naciągnięcie ubezpieczyciela.
Trzeci rodzaj najpopularniejszych spraw to z kolei poszukiwanie osób zaginionych, czasem od wielu lat.
Pomocy, mam ducha!
Ciekawym zjawiskiem ostatnich lat stało się rozpowszechnienie w krajach zachodu, zwłaszcza USA, tzw. detektywów paranormalnych. Są to ludzie, którzy twierdzą, że stosując metody detektywistyczne, są w stanie potwierdzić lub zaprzeczyć obecności duchów i innych niewyjaśnionych zjawisk w danym miejscu.
W praktyce ich działalność sprowadza się najczęściej do rozstawienia sporej ilości kamer i chodzenia po budynku nocą z noktowizorami i termometrami laserowymi; i choć może wyglądać profesjonalnie, z prawdziwymi usługami detektywistycznymi nie ma wiele wspólnego.
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!