Jasnowidz na tropie zbrodni – konkurencja dla detektywistyki?
Ten scenariusz jest znany chyba wszystkim. W momencie, gdy tradycyjne metody śledcze nie dają jakiegokolwiek rezultatu, rodzina zaginionej, zamordowanej bądź poszkodowanej w inny sposób osoby zwraca się o pomoc do jasnowidza, by ten pomógł wyjaśnić zaistniałą tragedię.
Marek Szwedowski, który samego siebie określa tym mianem, twierdzi, że dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy policja rozkłada już ręce i sprawa jest umarzana. Niejednokrotnie jest tak, że z tego typu wizjonerami współpracują organy śledcze. W domu Jackowskiego – chyba najpopularniejszego w Polsce jasnowidza – wiszą dyplomy uznania oraz znajdują się stosy zamówień od policji. Z sygnałów, które docierają do zainteresowanych związkiem jasnowidztwa z kryminalistyką, wynika, że średnio o trzy-cztery dni policja podejmuje współpracę z jasnowidzem, zwykle wtedy, gdy wszelkie inne metody zawiodły. Informacje na temat sukcesów wizjonerów, rzekomo obdarzonych nader rzadkim darem odkrywania tajemnic przeszłości i przeszłości, są jednak ze sobą sprzeczne, bo chociaż tak Marek Szwedowski, jak i Krzysztof Jackowski przyznają się do spektakularnych sukcesów podczas śledztw (Jackowski twierdzi, że przez 25 lat znalazł 700 ciał), to oficjalne dane nie wzbudzają już takiego entuzjazmu. ITAKA, czyli fundacja zajmująca się poszukiwaniem zaginionych osób, oświadczyła, że nie ma w swojej historii ani jednej sprawy, w której pomógłby Jackowski czy jakikolwiek inny jasnowidz. Z kolei z raportu, który przygotowała kilka lat temu Komenda Główna Policji – dotyczył on skuteczności jasnowidzów i objął 440 spraw z lat 1994-1999 – wynika, że tylko w ośmiu sprawach pomogli jasnowidze, w pozostałych 98 proc.
natomiast nie.
Oczywiście, jak w każdej chyba kwestii, mamy zarówno zagorzałych sympatyków wykorzystywania paranormalnych metod w śledztwie, jak i zdecydowanych sceptyków. Zanim pojawiły się metody
naukowe, na których wsparła się kryminalistyka, powszechne wśród naszych przodków było rozwiązywanie zagadek kryminalnych za pomocą intuicji. Stosowano magię, telepatię czy nawet
wskazywano morderców za pomocą różdżki, niemniej prawdziwe efekty zapewnił kryminalistyce rozwój nauki (coraz lepiej wyposażone laboratoria i coraz lepsze metody śledcze). Dlaczego zatem, mimo twardych statystyk przemawiających na niekorzyść jasnowidzów, policja i rodziny poszkodowanych osób wciąż proszą o pomoc różnego rodzaju spirytystów i czy ze względu na rosnącą popularność tego typu praktyk – zwłaszcza w USA, gdzie wręcz mnożą się tak zwani detektywi paranormalni – jasnowidztwo może stanowić w przyszłości swego rodzaju konkurencję dla tradycyjnej detektywistyki?
Jasnowidz czy detektyw?
Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że nie ma żadnych dowodów na istnienie rzeczywistości ponadzmysłowej, w której istnieją zmarli i z którą żywi mogą się kontaktować (a jasnowidz, jak wiadomo, poza poszukiwaniem zaginionych osób, kontaktuje się ze zmarłymi). Są wprawdzie ludzie, którzy twierdzą, że doświadczyli kontaktu ze zmarłymi, czy z tak zwanymi zaświatami chociażby poprzez śmierć kliniczną, ale jest też spora rzesza osób, które po doświadczeniu śmierci klinicznej po prostu odzyskały świadomość, nie doświadczając w trakcie trwania śmierci klinicznej czegokolwiek nadprzyrodzonego.
Obiektywnie rzecz biorąc – pomijając światopogląd i indywidualne doświadczenia, których nie sposób zweryfikować, zwłaszcza, że nie są jednolite – nie mamy solidnych podstaw do tego, by wnosić o istnieniu duchowej rzeczywistości, jednak mimo braku dowodów na istnienie tejże rzeczywistości, głównym narzędziem pracy jasnowidza pozostaje wizja, podczas której ma rzekomo dostęp do duchowego świata, z którym kontakt, jak twierdzi, jest w stanie usprawnić bądź zakończyć śledztwo. Marek Szwedowski mówi wręcz, że to od zmarłej osoby dowiedział się, gdzie ma szukać jej zaginionych zwłok. Często jednak wizja, którą dysponuje jasnowidz, nie jest precyzyjna, a nawet więcej: jest ulotna, niezbyt ścisła i zbyt ogólna (np. „podejrzany przemieszcza się rowerem” lub „zwłoki znajduje się na bagnistym terenie”).
W przypadku detektywa jest inaczej, bo wykorzystuje on narzędzia, które łatwo zweryfikować (dane osobowe, urządzenia rejestrujące dźwięk lub obraz itp.). Co więcej, dokumenty zebrane przez detektywa mogą być wykorzystane jako materiały dowodowe w postępowaniu sądowym. Jeśli natomiast chodzi o materiał jasnowidza, to trzeba mieć na uwadze, że jasnowidz dopiero na podstawie zebranych materiałów dowodowych mówi, co widzi (zdjęcie, nóż, którym zabito ofiarę), gdyby więc w śledztwie nie było innych poszlak poza wizją jasnowidza, to jego słowa nie miałyby żadnej mocy sprawczej, a już z pewnością nie byłoby można w oparciu o nie
przeszukać mieszkania potencjalnego sprawy zbrodni.
Prawny wymiar jasnowidztwa
Można zatem stwierdzić, że jasnowidztwo nie może stanowić konkurencji czy alternatywy dla tradycyjnej detektywistyki, ponieważ w świetle istniejącego prawa to, co widzi lub na co wskazuje
jasnowidz nie ma żadnej mocy dowodowej. Gdyby – jak chcą entuzjaści „podejrzanych” metod w śledztwie – jasnowidztwo było skuteczniejsze od tradycyjnej detektywistyki, to już dawno zostałoby to zweryfikowane, w konsekwencji czego usługi jasnowidzów wyparłyby tradycyjne metody śledcze. Możliwe też, że całkowitej zmianie uległoby istniejące dotąd prawo. Mało kto zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie towarzyszą jasnowidztwu. By to zrozumieć, spróbujmy zadać kilka istotnych pytań. Umiejętność ich stawania ma przecież nieocenioną rolę w każdym śledztwie.
Po pierwsze, ustalmy fakty: nie wiemy, czy istnieje jakiś duchowy wymiar (dobre i złe duchy, potężne energie, bóg jako duchowa siła, która kieruje wszechświatem), o którym mówią jasnowidzowie. Mimo bogatej już historii cywilizacji wciąż nie mamy na to dowodów, ale jeśli uznamy istnienie tego wymiaru, to jakie dla nas, ludzi, mogą być tego konsekwencje?
Krzysztof Jackowski twierdził, mylnie zresztą, że Mariusz Trynkiewicz, seryjny zabójca, po wyjściu na wolność dokona zbrodni na starszej osobie. Jeśli spirytualista zna przyszłość, to znaczy to, że jest ona ustalona. Jeśli zatem naszym losem kierują tajemnicze siły – duchy, fatum – to czy można mówić o pełnej odpowiedzialności człowieka za dokonane przez niego czyny? Nawet jeśli stwierdzimy, że jakaś duchowa siła, którą zwykło nazywać się bogiem, dała człowiekowi wolną wolę, to sprawa – paradoksalnie – się komplikuje. Wszechwiedząca istota wie, jak sama nazwa wskazuje, wszystko, a więc posiada także znajomość każdej przyszłej zbrodni. Co więcej, w trakcie dokonywania zbrodni nie interweniuje, a więc przyzwala na czynienie zła. Przyzwolenie natomiast niczym nie różni się od współudziału. Gdy więc uznaje się jasnowidztwo, trzeba również przyjąć, jako konsekwencję, wysokie prawdopodobieństwo tego, że żyjemy we wszechświecie, którym kieruje okrutna istota traktująca ludzi jak marionetki czy narzędzia, służące jej do realizacji ohydnego, bo wykorzystującego ludzkie cierpienia
planu.
Komu powierzyć sprawę?
Jeśli przyszłość jest ustalona, to pewne sytuacje zaistnieją niezależnie od ludzkich działań (morderca dopadnie ofiarę, gwałciciel zgwałci kolejną kobietę). Jaki zatem sens w obliczu tak zarysowanej wizji świata mają działania detektywów i policji, skoro i tak nie mają ostatecznie wpływu na cokolwiek? I czy ktokolwiek jest odpowiedzialny za to, co czyni, skoro odgrywa tylko swoją rolę w odwiecznie nakreślonym planie?
Tego typu pytania, na które nie ma pewnych odpowiedzi, można oczywiście mnożyć. Najbardziej zastanawiające – i najbardziej podejrzane – są jednak zachowania duchów, z którymi rzekomo
kontaktują się ludzie pokroju Jackowskiego czy Szwedowskiego. Chyba każdy słyszał o historii, w której duch domaga się godnego pochówku jego zwłok – jakby tamta rzeczywistość nie była sama w sobie wystarczająco zajmująca – czy wymierzenia kary dla jego mordercy, podczas gdy zaświaty milczą o okrucieństwach dokonywanych na ogromną skalę w Meksyku czy o milionach zwyczajnych ludzi, którym nigdy nie było dane doznać sprawiedliwości. Zupełnie jakby sprawiedliwość była przywilejem wybranych lub rzadkim, przypadkowym darem, który często trafia w niepowołane ręce.
Wydaje się, że świat jest wystarczająco podłym i niesprawiedliwym miejscem bez założenia istnienia duchowych wymiarów, dlatego zdajmy się na żmudną pracę uczciwej policji i detektywów, bo jedynie człowiek, dzięki precyzyjnym metodom i stanowczym działaniom, jest w stanie zminimalizować zło bądź mu zapobiec. I na całe szczęście.
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!